Stephen Dupont - Fight
album z 2003 roku, wymiary 33,6 x 25,4; 248 stron, masa fotografii b&w.
Mój egzemplarz jest w wersji niemieckojęzycznej, książka ta została wydana jeszcze w kilku innych językach między innymi w angielskim, za bolączkę można uznać, że egzemplarze nie zawierają tekstów w kilku językach, tylko są dedykowane z góry dla określonego odbiorcy. Można na to machnąć ręką, dla mnie i tak najważniejsze są fotografie, niech się ludzie uczą języków obcych ;D
Dla fotografów-miłośników sportów walki to idealny album fotograficzny. Zawarte są w nim zdjecia wyłącznie czarno-białe - zrobione na materiałach światłoczułych - fotografie są fantastycznie wyedytowane, mają piękne kontrasty a przyjemne ziarenko pieści oczęta - kto lubi fotografie tradycyjną wie dokładnie co mam na myśli. Bardzo często Fotografie zajmują po 2 strony więc jest co podziwiać w dużym formacie.
Wracając do tematyki zdjęć to autor ukazuje nam przekrojowo piękno zapasów - w tym celu prezentuje wiele zdjęć z rożnych krajów, gdzie dyscyplina ta ma podłoże etniczno kulturowe, tak więc udajemy się w podróż do Indii, Turcji, Mongolii, Gambii, Japonii, Meksyku, Szwajcarii i USA. W każdym z tych krajów sport ten oraz rytuały z nim związane wyglądają zupełnie inaczej.
Kadry są bardzo zróżnicowane - reporterskie. W albumie nie ma wiele tekstu, żeby nie zanudzić, jest bardzo dużo fotografii - na prawdę przyjemnie się to ogląda.
Zdjęcia możecie obejrzeć tutaj: stephendupont.squarespace.com/exhibitions/the-wrestlers/5366336
Mój egzemplarz albumu kupiłem nieprzyzwoicie tanio - okazało się że w księgarni przykleili przez przypadek złą cenę i za niespełna 5Euro album znalazł się w moim posiadaniu (na kasie wyświetlała się bardzo wysoka cena, sprzedawczyni była bardzo zdziwiona, ale chcąc-nie chcąc musiała mi sprzedać album po takiej cenie jaka widniała na przyklejonej karteczce
album z 2003 roku, wymiary 33,6 x 25,4; 248 stron, masa fotografii b&w.
Mój egzemplarz jest w wersji niemieckojęzycznej, książka ta została wydana jeszcze w kilku innych językach między innymi w angielskim, za bolączkę można uznać, że egzemplarze nie zawierają tekstów w kilku językach, tylko są dedykowane z góry dla określonego odbiorcy. Można na to machnąć ręką, dla mnie i tak najważniejsze są fotografie, niech się ludzie uczą języków obcych ;D
Dla fotografów-miłośników sportów walki to idealny album fotograficzny. Zawarte są w nim zdjecia wyłącznie czarno-białe - zrobione na materiałach światłoczułych - fotografie są fantastycznie wyedytowane, mają piękne kontrasty a przyjemne ziarenko pieści oczęta - kto lubi fotografie tradycyjną wie dokładnie co mam na myśli. Bardzo często Fotografie zajmują po 2 strony więc jest co podziwiać w dużym formacie.
Wracając do tematyki zdjęć to autor ukazuje nam przekrojowo piękno zapasów - w tym celu prezentuje wiele zdjęć z rożnych krajów, gdzie dyscyplina ta ma podłoże etniczno kulturowe, tak więc udajemy się w podróż do Indii, Turcji, Mongolii, Gambii, Japonii, Meksyku, Szwajcarii i USA. W każdym z tych krajów sport ten oraz rytuały z nim związane wyglądają zupełnie inaczej.
Kadry są bardzo zróżnicowane - reporterskie. W albumie nie ma wiele tekstu, żeby nie zanudzić, jest bardzo dużo fotografii - na prawdę przyjemnie się to ogląda.
Zdjęcia możecie obejrzeć tutaj: stephendupont.squarespace.com/exhibitions/the-wrestlers/5366336
Mój egzemplarz albumu kupiłem nieprzyzwoicie tanio - okazało się że w księgarni przykleili przez przypadek złą cenę i za niespełna 5Euro album znalazł się w moim posiadaniu (na kasie wyświetlała się bardzo wysoka cena, sprzedawczyni była bardzo zdziwiona, ale chcąc-nie chcąc musiała mi sprzedać album po takiej cenie jaka widniała na przyklejonej karteczce
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz